Miętka na ostro, czyli ...

Post date: Jun 20, 2015 9:49:44 PM

... bieg Gryfonów z elementami szkoły przetrwania w wykonaniu zastępu męskiego Watacha.

20 czerwca odbyło się ostatnie przed wakacyjne spotkanie Gryfonów (nie liczymy obozu). Wystartowaliśmy z Wólki w kierunku Bielanki. Na niepozornym spacerku przysiółkami Szymbarku doświadczyliśmy specjalistycznego, rewelacyjnie przygotowanego szkolenia surwiwalu i technik harcerskich.Na otwarcie przed wejściem na trasę pogadanka o zachowaniu się w lesie, a zaledwie 200 m dalej już sznurologia z dh przybocznym i węzeł ratowniczy. Na łące nie opodal krzaczka ukrywał się dh Adrian prezentując technikę kamuflażu, tudzież badając naszą spostrzegawczość i sokoli wzrok. W tym samym miejscu Kacper z Marcinem przypomnieli skład apteczki oraz jej zastosowanie w warunkach leśnych. Po przeprawie przez osuwisko i śliski potok ( i znowu Watacha stanęła na wysokości zadania pomagając druhnom w przeprawie) dotarliśmy na miejsce biwakowe na Bielance.

Niestety (lecz jak się później okaże na szczęście) pierwsze miejsce ogniskowe zajęte przez grupę Pani Basi, dlatego po rekonesansie zajęliśmy drugą pozycję. Po zabiciu małego głoda i zajęciach Adriana o rodzajach zwierząt i roślin leśnych zrobiło się ostro. Otóż nasze oczy rozświetlił blask noży, finek, scyzoryków i siekier. Kacper z Marcinem przedstawili to co Watacha lubi najbardziej tj. batonowanie, pukle oraz obchodzenie się z nożem. Wszystko pod czujnym okiem drużynowej z omówionymi wcześniej zasadami bezpieczeństwa pracy z w/w narzędziami.

Z racji, że docelowo przyszliśmy tam rozpalać ognisko to ostatnim z zajęć jakie Watacha przygotowała było w klimacie typów rozpałek (eko oczywiście), przygotowania i rozpalania ogniska. Między czasie udało się pobawić w kilka zabaw rodem z ostatniego Pikniku. Ofiar ogółem w zajęciach survivalowych było w liczbie sztuk jedna, a to w postaci Karola. Szybkie opatrzenie rany ciętej i plasterek załatwiło sprawę.Kolejny najistotniejszy dla 4ki Gryfonów etap naszego spotkania rozpoczął się krótkim, acz stromym biegiem na orientację w poszukiwaniu 10 skarbów z tajemniczego pudełka. Skrywało ono krzyże harcerskie dla naszych nowych harcerzy. Po powrocie do naszego paleniska (drugie ognisko po małych problemach godnie rozbłysło) odbył się ceremoniał przyrzeczenia druhny Hani i Paulinki oraz druha Marcina i Karola. Gratulację podjęcia ważnej życiowej decyzji, gdyż od tego dnia ta 4ka stała się prawowitymi członkami 4DH Gryf, a co za razem Związku Harcerstwa Polskiego.

Po uściskach czas na kiełbaskę ... i tutaj podziękowania dla rzeczonej już Pani Basi za użyczenie kijów do pieczenia kiełbas.

W tym miejscu zobowiązani jesteśmy wyjaśnić pierwszy człon tytułu owego wpisu. Otóż mięta (a właściwie jej smak i aromat) parzona żywcem w czeluściach ogniska była kolejnym elementem który na długo zapamiętamy po tym spotkaniu.

Napojeni wywarem z mięty i pełnymi brzuchami z radością pożegnaliśmy się iskierką przyjaźni wypatrując w myślach pierwszej wrześniowej zbiórki harcerskiej.