Apimondia Kijów 2013

W tym roku Międzynarodowy Kongres Apimondia 2013 odbył się w stolicy Ukrainy Kijowie. Z tej też okazji na Ukrainę wybrali się pszczelarze z pomorskiej ziemi, było nas 44 osoby. Nasz pobyt na Ukrainie to nie tylko wystawa Apimondia 2013, ale odwiedziliśmy wiele miejscowości związanych historycznie z naszą Ojczyzną.

Pierwszy dzień spędziliśmy w autokarze przejeżdżając Polskę z Rumi do Chełma (blisko granicy z Ukrainą), gdzie mieliśmy nocleg. Następnego dnia wczesnym rankiem udaliśmy się w stronę granicy. Oczekiwanie na przekroczenie granicy było 1,5 godziny (nie obyło się bez tzw. tradycji, która w Polsce jest zabroniona). W drodze do Kijowa pierwszym miejscem naszego zwiedzania był zamek w Łucku. Wieczorem byliśmy już w hotelu Verhovina w Kijowie. Wszystkich uczestników mile zaskoczył standard hotelu. Jak na Ukrainę przystało wszystko było „balszoje” zwłaszcza pokoje hotelowe. Trzeciego dnia udaliśmy się na Kongres Apimondia 2013 gdzie każdy indywidualnie mógł zwiedzić wystawę Api Expo. Można powiedzieć, że wystawa była więcej niż skromna. Jedna czwarta powierzchni wystawowej zajmowali wystawcy z Polski. Ci z nas, którzy mieli okazję uczestniczyć na Kongresach Apimondia w latach poprzednich stwierdzili, że była to najmniejsza wystawa, a sama organizacja dawała wiele do życzenia. Nie jest to tylko nasze zdanie ale również wielu Ukraińców o czym przekonaliśmy się, już następnego dnia, podczas zwiedzania muzeum im. Piotr Prokopowicza (1775-1850) – ukraińskiego pszczelarza, pioniera hodowli pszczół opartej na racjonalnych zasadach. Jego pomysły przyczyniły się do postępu w pszczelarstwie. Skonstruował on jeden z pierwszych uli ramowych. Właśnie Dyrektor tego muzeum podczas oprowadzania naszej wycieczki przepraszał nas za organizację Kongresu Apiomondia 2013. Wystawa muzealna jest bardzo okazała, znajduje się na niej mnóstwo eksponatów. Nie brakuje również akcentów polskich. Do kolekcji muzealnej przekazaliśmy dyrektorowi muzeum najnowszy numer "Bartnika Gdańskiego" (wrzesień 2013). Przy muzeum nadal prowadzona jest pasieka.

Czwarty i piąty dzień wiązały się z pobytem na pasiece oraz zwiedzaniem Kijowa.

Pasieka jest rodzinna, liczy 350 rodzin. Pracownia pasieczna jak i cały sprzęt, którym się posługują jest bardzo prymitywny. Jak nam powiedział gospodarz, pszczelarze ukraińscy mają problem z zakupem sprzętu pszczelarskiego, więc on zbudował dla siebie stolarnię, gdzie produkuje własne ule. Teren pasieki obejmuje 5 hektarów. Władze Ukrainy wyznaczyły tę pasiekę jako pokazową jednakże dojazd do niej był bardzo utrudniony. Musieliśmy pokonać odcinek około 1 km pieszo, drogą podmokłą i błotnistą. W związku z Apimondia 2013 władze obiecały zbudowanie drogi asfaltowej, ale inwestycja nie doszła do skutku. Jak powiedział nam ukraiński przewodnik pszczelarz nie dał „tradycji” odpowiednim osobom.

Mieliśmy również okazję zwiedzić Ukraińskie Laboratorium Jakości i Bezpieczeństwa Produktów Rolnych wykonujące ponad 500 rodzajów badań produkcji roślinnej i zwierzęcej pochodzącej z obwodu kijowskiego. Laboratorium powstało po awarii elektrowni jądrowej w Czarnobylu.

Następnym punktem wędrówki był Kijów - miasto o dwóch obliczach. Z jednej strony nowoczesne, gwarne a z drugiej wyciszone za murami klasztorów i monastyrów. Jest to jedno z najstarszych miast w europie Wschodniej. Jest dużo miejsc w starej części Kijowa które warto zobaczyć. Wiele z nich nasza grupa odwiedziła. Pokrótce tylko powiem, co mieliśmy okazję zobaczyć. Sercem tego miasta jest Plac Niepodległości nazwany tak od czasów Pomarańczowej Rewolucji w 2004 r. popularnie zwany Majdan.

Plac usytuowany na terenie historycznej dzielnicy rzemieślniczo – targowej Padół i średniowiecznej polskiej gminy kupieckiej jednocześnie przylega do znanej alei Kijowa – Chreszczatyku. Plac Niepodległości jest dla mieszkańców Kijowa miejscem o wyjątkowym znaczeniu. To tutaj odbywają się wszystkie uroczystości państwowe, a także duże imprezy kulturalne. To na nim rozgrywały się kluczowe wydarzenia pomarańczowej rewolucji. Kolejne miejsca, naszej wędrówki, które zrobiły na nas wrażenie to Sobór Sofijski, Złota Brama oraz Ławra Peczerska. Kijowski sobór jest jednym z najbardziej monumentalnych zabytków architektury i całej sztuki nie tylko na obszarach Rusi. Jest on także jednym z najwybitniejszych dzieł w skali ogólnoeuropejskiej. Ceglana budowla wzniesiona została przez bizantyńskiego architekta. Sobór Sofijski nazwany został "matką ruskich cerkwi". Złota Brama była jedną z trzech głównych bram wjazdowych do miasta. To w tej właśnie bramie miał jakoby wyszczerbić swój miecz Bolesław Chrobry, o czym pisze Gall Anonim. Natomiast Ławra Peczerska jest jednym z największych skarbów nie tylko Kijowa i Ukrainy, ale także całego wschodniosłowiańskiego prawosławia, położona na wysokim prawym brzegu Dniepru i w całości wpisana na Listę Dziedzictwa UNESCO.

Tytuł Ławry przysługuje tylko najważniejszym męskim klasztorom prawosławnym podległym bezpośrednio Synodowi. Najstarszą i najważniejszą z nich jest właśnie Peczerska. Ten monastyr miał ogromny wpływ na rozwój chrześcijaństwa oraz kultury, oświaty i sztuki na Rusi. Był on bowiem nie tylko miejscem życia, modłów i pochówków wielu pokoleń mnichów, ale również miejscem, w którym pisano, a także drukowano księgi zarówno religijne jak i naukowe, historyczne, słowniki, elementarze itp.

Historia Ławry sięga połowy XI wieku. W czasie II wojny światowej ławra została zniszczona i dopiero po 1991 roku, kiedy Ukraina odzyskała niepodległość, władze ukraińskie i niemieckie finansowały odbudowę świątyni. W roku 2000 zwierzchnik Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej ponownie ją konsekrował.

Ławra Peczerska nad Dniestrem

W Kijowie znajduje się najgłębiej położone metro na świecie. Najgłębsza stacja metra na świecie o nazwie Arsenalna znajduje się na głębokości 105,5 metra poniżej poziomu gruntu z powodu specyficznego ukształtowania terenu nad brzegiem Dniepru, gdzie skarpa wznosi się powyżej pozostałej części miasta. Niektórzy z nas zjechali do tejże stacji. Niesamowite wrażenie robi zjazd ruchomymi schodami, który trwa tutaj około 6 minut w jedną stronę.

Im więcej pasażerów jest na schodach tym szybciej się one poruszają. Nie ma możliwości chodzenie w czasie zjazdu, trzeba się naprawdę trzymać. Przejazd metrem jest bardzo tani (2 hrywny) również dla Ukraińców.

Metro w Kijowie

Następnie udaliśmy się do Kamieńca Podolskiego na nocleg, a następnego dnia rozpoczęliśmy kolejny dzień zwiedzania. Kamieniec Podolski - miasto Korony Królestwa Polskiego, posiadało prawo do czynnego uczestnictwie w akcie wyboru króla. Najcenniejszym zabytkiem Kamieńca jest zespół urbanistyczno-architektoniczny Starego Miasta i twierdzy w Kamieńcu Podolskim najpotężniejszej warowni kresowej Rzeczpospolitej. Kamieniec zwano dawniej "przedmurzem Chrześcijaństwa" lub "bramą do Polski". Jak przystało na siedzibę chrześcijańską najwięcej zostało tutaj kościołów. Najsłynniejszym jest katedra pw. śś Piotra i Pawła pochodząca z XV wieku, a w 1672 roku, podczas okupacji tureckiej, obok niej dobudowano minaret.

Katedra św Piotra i Pawła

Kamieniec jako miasto uformowało się XII w i w tym czasie powstała twierdza, która mocno ucierpiała w skutek najazdów tatarskich, a później tureckich ponieważ leżała na szlaku tatarskim mającym wielkie znaczenie gospodarcze, administracyjne i militarne. Miasto stało się jednym z największych pośredników w stosunkach handlowych pomiędzy Europą i Azją. Kamieńcem w XVI wieku zainteresował się Rzym. Papieże zaczęli troszczyć się o ten najbardziej wysunięty na południowy wschód zakątek chrześcijaństwa, przekazując część świętopietrza na naprawę fortyfikacji twierdzy i zaopatrzenie załogi w nowoczesną broń. W Kamieńcu Podolskim XVII wieku istniało 28 świątyń chrześcijańskich, w tym kościoły obrządku ormiańskiego i bizantyjskiego.

My zwiedzaliśmy twierdzę w czasie, kiedy odbywał się coroczny jesienny turniej wojskowo-patriotyczny, w związku z czym mieliśmy okazję uczestniczyć w pokazie zrekonstruowanych strojów z epoki.

Z Podolem związany był Wojciech Dzieduszycki (1848-1909) - polski hrabia, polityk, filozof, eseista, historyk sztuki i pisarz. Swe bogate intelektualne koncepcje tworzył we Lwowie i w Jezupolu. Wielokrotny poseł na Sejm Krajowy i do Izby Poselskiej, wiceprezes Koła Polskiego, prezes Koła, a 1906-1907 minister dla Galicji. Zdobył wielki rozgłos i sławę jako niezrównany kawalarz i bohater wielu anegdot. Ofiarą jego figlów padali także najwyżsi dygnitarze.

O jednym z jego figlów opowiedział nam pilot naszej wycieczki. Hrabia zaproszony na obiad przez marszałka krajowego Stanisława Badeniego, który napisał zaproszenie na bardzo małej karteczce licząc, że hrabia nie przybędzie, odpowiedział – „tylko jednym słowem składającym się z czterech liter, a oznaczającym pewną pożyteczną część ciała ludzkiego". Badeni rozgniewany zażądał wyjaśnień, na co Dzieduszycki odpowiedział z wielką powagą - odpisał mu, „że w zwrocie –Dziękują Uprzejmie, Przyjdę Akuratnie – nie ma nic obraźliwego. Jedynie z powodu pośpiechu użył skrótu, mianowicie napisał początkowe litery wspomnianych słów, stawiając między nimi kropki, które rzeczywiście wypadły trochę niewyraźnie".

Inne znane wydarzenie z udziałem hrabiego: Przemawiając kiedyś na zebraniu, na którym był obecny konserwatywny polityk Dawid Abrahamowicz, o którym plotkowano, że był hermafrodytą, Dzieduszycki rozpoczął słowami: „Panie, panowie i ty, Dawidzie Abrahamowiczu". Wzbudziło to „ogólną wesołość w całej Galicji". Takie to były niepoprawne czasy.

Nieopodal Kamieńca na naszym wędrownym szlaku były Okopy Św. Trójcy, dawna twierdza wzniesiona przez Polaków u ujścia Zbrucza do Dniestru. Niewiele pozostało z twierdzy, która miała trzymać w szachu siły tureckie stacjonujące w Kamieńcu Podolskim i Chocimiu. Jak podjeżdżaliśmy na wzgórze przewodnik powiedział nam o pewnej bardzo biednej kobiecie pochodzenia polskiego, która mieszka na tym terenie wraz z siostrą od 1938r. Mianowicie za każdym razem jak podjeżdża polski autokar ona zaraz przybiega, aby powiedzieć o losach swojej rodziny. Tak było i tym razem. Ledwie wyszliśmy z autokaru a owa Pani, licząca blisko 90 lat, już przyszła i opowiadała o swoim życiu na Ukrainie. Po krótkiej rozmowie zanim ruszyliśmy dalej wielu z nas wsparło tę kobietę materialnie, za co ona serdecznie i z wielkim wzruszeniem podziękowała.

Chocim – kolejne miejsce zwiedzania. W roku 1621 i 1673 w Chocimiu doszło do dwóch ważnych bitew rozegranych między Polską a Turcją. Miasto i potężna twierdza posadowione są na prawym brzegu Dniestru w odległości około 20 km od Kamieńca Podolskiego. Historia Chocimia przedstawia się nader barwnie. Już w X wieku jak wynika ze źródeł istniał tu gród. Przez kolejne stulecia należał on do księstwa kijowskiego, wołyńskiego, halicko-włodzimierskiego, Mołdawii, Turcji, Polski. Te częste zmiany świadczą o tym , iż była to prawdziwa forteca pogranicza. Wiek XVI i XVII to z jednej strony okres prosperity miasteczka leżącego na trakcie ważnych szlaków handlowych, ale również okres zaciekłych walk państw regionu o wpływy.

Obecnie Chocim, liczy około 12 tysięcy mieszkańców jest to ciche i spokojne miasto, natomiast zamek przedstawia się wprost imponująco. Zachowany w całkiem dobrym stanie. Szczególnie zwróciła moją uwagę jedna strona murów, wysokich na kilkadziesiąt metrów zwieńczonych gankami strzeleckimi. Zamek stoi na wąskim cyplu skalnym między Dniestrem, a doliną z niewielkim dopływem. Aby wejść na teren zamku trzeba zejść ze wzgórza co raz niżej ku dolinie rzeki. Wchodzimy drewnianym mostkiem mocno nadwyrężonym, wysoko nad suchą fosą i bramą na teren dziedzińca zamkowego. Wcześniej jeszcze krótka obserwacja widoków, a było co podziwiać. Od razu rzucały się w oczy pozostałości po systemie obronnym -wały ziemne. Wewnątrz murów ujrzeliśmy kilka budowli, były to: budynek załogi zamkowej, kaplica zamkowa.

Zmęczeni ale i pełni wrażeń dojechaliśmy do Tarnopola na nocleg, skąd następnego dnia (8 dzień) wyruszyliśmy na zwiedzanie Zbaraża.

Zbaraż kojarzy się głównie za sprawą Henryka Sienkiewicza z oblężeniem w 1649roku, bohaterstwem obrońców i ich dowódców z Jeremim Wiśniowieckim na czele. Długa obrona i odpieranie szturmów przeważających sił kozacko-tatarskich zasługuje na najwyższe uznanie. Dowódcą armii kozackiej był hetman wojsk zaporoskich Bohdan Chmielnicki, a Tatarami dowodził sam chan krymski Islam III Girej. Zamek w Zbarażu był główną siedzibą książąt Zbaraskich, po wygaśnięciu rodu wszedł w posiadanie kolejnych rodów, w tym Wiśniowieckich, a później – drogą spadku – na Potockich. Aż trzy razy w swojej historii Zbaraż był oblegany przez wrogie wojska. Na początku XIX wieku Potoccy sprzedali zamek Lubomirskim. W zamku rezydował przez pewien czas generał Józef Bem. Zniszczony poważnie przez Rosjan w 1914 roku podczas I wojny światowej. Odbudowany w 1935 roku przez polski Związek Oficerów Rezerwy. Po 1945 roku częściowo zburzony. Obecnie jest to zespół ukraińskich muzeów. Twierdza została zbudowana na planie kwadratu o boku 88 metrów z czterema bastionami w narożach o wysokości 23 metrów z kazamatami i fosą o szerokości 20 metrów. Zamkowe lochy ciągną się aż pod klasztor bernardynów. Do wnętrza zamku prowadzi barokowa dwupiętrowa brama.

Tego samego dnia odwiedziliśmy Krzemieniec. Zwiedzanie rozpoczęliśmy od muzeum Słowackiego, znajdującego się w jego dawnym domu. Dzięki jego matce zachowało się wiele pamiątek, między innymi listy Słowackiego do niej.

Muzeum J. Słowackiego

Kolejną częścią było słynne Liceum Krzemienieckie, wywodzące się z założonego przez jezuitów w XVIII wieku kolegium. Mieści się ono w zespole architektonicznym pałacu fundacji ostatnich książąt Wiśniowieckich. Do tego liceum uczęszczał również Juliusz Słowacki. Nieopodal na Górze Królowej Bony w Krzemieńcu mieszczą się ruiny zamku. W 1536 Król Polski i Wielki Książę Litewski Zygmunt I oddał Krzemieniec dla swojej żony, Bony. Zamek był kilkukrotnie oblegany przez Tatarów ale nie został nigdy zdobyty. Krążą legendy, że w zamku znajdują się duże skarby, których strzeże duch Królowej Bony. Niektórzy natomiast znaleźli nie ducha, a ławeczkę dla zakochanych.

Niedaleko Krzemieńca znajduje się największe prawosławne sanktuarium- klasztor na zachodniej Ukrainie- Ławra Zaśnięcia Matki Bożej w Poczajowie zwana Ławrą Poczajowską. Jest to "miasto kościołów i cerkwi" gdzie żyli i żyją mnisi. Źródłem utrzymania mnichów ławry do początków XX wieku była – obok ofiar wiernych – praca na posiadanej przez klasztor ziemi: w pasiece, ogrodzie i sadzie. Poza tym zakonnicy społecznie prowadzili szpital i szkołę. Najważniejszymi przedmiotami kultu w Ławrze Poczajowskiej są Poczajowska Ikona Matki Bożej, kamień z odbitą stopą Matki Bożej oraz relikwie Hioba Poczajowskiego. Widać tu bogactwo i przepych prezentowane przez Kościół Prawosławny. Wejście na teren Ławry wymaga spełnienia kilku warunków dotyczących ubioru. Kobiety będące w spodniach lub krótkich spódnicach musiały założyć specjalne, wypożyczane na miejscu, długie spódnice, jednocześnie wszystkie musiały mieć również nakrycie głowy.

Ławra jest wciąż rozbudowywana o nowe cerkwie, które powstają w bardzo szybkim tempie. Każdy wysoki dostojnik państwowy stawia sobie za punkt honoru ufundowanie kolejnej cerkwi. W latach 2009-2013 na terenie Ławry wzniesiony został nowy sobór Przemienienia Pańskiego, wyświęcony 11 maja 2013 przez metropolitę kijowskiego i całej Ukrainy. Jedna z nich jest przedstawiona poniżej, jeszcze w trakcie budowy.

Po obejrzeniu tej przepięknej architektury Poczajowskiego monastyru udajemy się w kierunku Oleska. Małe miasteczko, gdzie na pobliskim wzniesieniu usytuowany jest zamek. Tu właśnie dnia 17 III 1629 r. urodził się Jan III Sobieski późniejszy pogromca Turków i zwycięzca spod Wiednia. Legenda głosi, że narodziny miały miejsce podczas potężnej burzy, co zwiastowało że urodził się niezwykły człowiek. Historia zamku w Olesku sięga XIV w., wtedy został on pobudowany przez książąt halicko-wołyńskich i jak wiele kresowych twierdz był w tym czasie wielokrotnie niszczony przez najazdy tatarskie. Obecnie mieści się w nim muzeum. Na zamku eksponowane są zbiory malarstwa, rzeźby pochodzące z różnych obiektów, kościołów i dworów. Ciekawostką jest fakt, iż zamek w Olesku odegrał w ekranizacji „Potopu” Taurogi. Niestety nie mieliśmy okazji zwiedzić zamku, jedynie w pobliżu przejeżdżaliśmy, natomiast odwiedziliśmy inne miejsce również związane z Janem III Sobieskim gdzie był on ochrzczony. Jest to zespół zamkowy w Podhorcach nawiązujący do najlepszych wzorów XVI wiecznej architektury francuskiej, uważany za najpiękniejszą rezydencję wschodniej części Rzeczypospolitej. Ziemie, na których leży zamek w roku 1440 król Władysław Warneńczyk nadał rodzinie Podhoreckich. W 1633 roku odkupił je hetman wielki koronny Stanisław Koniecpolski, który w tym miejscu wybudował wspaniały zamek służący mu za letnią rezydencję.

Jego wnuk przekazał Podhorce królowi Janowi III Sobieskiemu. Zamek jest obecnie w odbudowie, dlatego mogliśmy tyko obejrzeć go z zewnątrz. Naprzeciw zamku znajduje się kościół zamkowy św. Józefa i Podniesienia Krzyża z XVIII w. Bardzo oryginalny okrągły z kopułą. Niestety również tu nie mogliśmy wejść do środka. Pełni wrażeń odjeżdżamy do Lwowa. I tak zakończył się 8 dzień naszego pobytu na Ukrainie. Wczesnym rankiem udajemy się na zwiedzanie Lwowa.

Zamek Podhorce

Pierwszym miejscem jest Cmentarz Łyczakowski - zwany cmentarzem cmentarzy.

Najstarsza zabytkowa nekropolia Lwowa założona w 1786 roku. jest miejscem pochówku wielu zasłużonych dla Polski i Ukrainy ludzi nauki, kultury i polityki. Tu znajdują się między innymi kwatery powstańców styczniowych i listopadowych, groby ofiar NKWD, cmentarz Orląt Lwowskich i zasłużonych wybitnych lwowiaków. Na tym cmentarzu pochowany jest Profesor botaniki Teofil Ciesielski (1846-1916), wydawca Bartnika Postępowego oraz autor wielu książek o tematyce pszczelarskiej. Z jego inicjatywy w 1875 powstało we Lwowie Towarzystwo Pszczelniczo-Ogrodnicze, w którym pełnił funkcję prezesa. Na postawie swoich badań stwierdził, że pszczoły umieją utrzymywać w ulu temperaturę niezależną od otoczenia. Pierwszy na świecie stwierdził, że zgnilec jest wywoływany przez bakterie. Niestety nie znaleźliśmy jego nagrobka. Z informacji uzyskanej od Pani Anny naszej przewodnik, która bardzo zaangażowała się w celu znalezienia tego grobu, wiemy że nie zachował się żaden ślad po nagrobku.

Cmentarz Orląt Lwowskich – ma szczególną wagę dla nas - Polaków. Utworzony wiosną 1919 roku w części cmentarza Łyczakowskiego dla poległych obrońców Lwowa w wojnach z Ukraińcami i Bolszewikami w latach 1918-1920. Cmentarz został doszczętnie zniszczony przez wojska radzieckie, jednak kilka lat temu został odbudowany i wygląda imponująco. Moją uwagę przykuł Pomnik Chwały, na którym widnieje napis „ Polegli, abyśmy wolni żyli”. Tu w tym miejscu zrobiliśmy sobie piękne grupowe zdjęcie.

Wędrując ulicami Lwowa, podziwialiśmy piękne stare kamienice, kościoły i rzeźby. Naszą uwagę zwróciła szczególnie jedna z kamienic nazywana czarną kamienicą (ze względu na kolor fasady), jest uważana za jeden z najcenniejszych zabytków budownictwa mieszczańskiego z epoki renesansu oraz pomnik Neptuna na rynku.

Punktem naszego zwiedzania we Lwowie była również Opera. Budynek wybudowany ze składek społeczeństwa pod koniec XIX w. będący nie tylko dziełem sztuki architektonicznej, ale także malarstwa i rzeźby. Pełno w nim pięknych obficie złoconych rzeźb i obrazów nawiązujących do sztuki teatralnej. Do wykończenia wnętrza wykorzystano kilkanaście gatunków marmuru. Na widowni znajduje się 1200 miejsc. Mieliśmy okazję zasiąść na balkonie widowni i poczuć atmosferę wnętrza (na scenie właśnie trwały przygotowania do spektaklu).

Katedra ormiańska to jeden z najstarszych i najcenniejszych zabytkowych kościołów we Lwowie zbudowana w drugiej połowie XIV wieku. Podobnie jak wiele innych budynków Lwowa, tak i katedra ormiańska została poważnie uszkodzona podczas wielkiego pożaru miasta w 1527 roku. Po tym wydarzeniu kościół podlegał licznym przebudowom i renowacjom.

Niezwykłe jest malowidło ścienne w katedrze ormiańskiej we Lwowie przedstawiające pogrzeb św. Odilona - piątego opata benedyktyńskiego opactwa w Cluny, który ustanowił datę Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny. Jest wyjątkowe przede wszystkim z powodu niezwykłej ikonografii. Pani przewodnik zwróciła nam uwagę na zarysy postaci (duchów) stojących jakby obok ze świecami, co zauważa środkowy mnich niosący mary. 25 czerwca 2001 roku z okazji 1700-lecia przyjęcia chrześcijaństwa, katedrę odwiedził papież Jan Paweł II oraz zwierzchnik Kościoła ormiańsko-katolickiego. Mieliśmy również okazję zwiedzić bazylikę archikatedralną Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny we Lwowie potocznie zwana Katedrą łacińską oraz Kaplicę Boimów.

Budowę Katedry rozpoczęto za czasów króla Kazimierza III Wielkiego w 1370 roku. Wewnątrz widnieje unikalny cudowny obraz Matki Bożej Łaskawej zwany także Śliczną Gwiazdą miasta Lwowa. Dnia 1 kwietnia 1656 roku, przed tym cudownym obrazem złożył śluby lwowskie król Jan II Kazimierz. W latach 1999–2000 z okazji wizyty papieża Jana Pawła II wnętrze katedry zostało poddane gruntownej renowacji przez polskich i ukraińskich konserwatorów zabytków.

Kaplica Boimów zwana kaplicą grobową, wybudowana obok katedry łacińskiej dla Boimów – lwowskiej rodziny kupieckiej pochodzenia węgierskiego. Fundatorami kaplicy byli: Jerzy Boim, sekretarz króla Stefana Batorego, oraz jego żona Jadwiga. Wnętrze kaplicy jest bogato zdobione i należy do najbardziej znanych przykładów późnorenesansowej architektury mieszczańskiej Lwowa.

Wnętrze Kaplicy Boimów

Kończąc muszę powiedzieć o jeszcze jednym miejscu, które odwiedziliśmy we Lwowie był to browar lwowski. Najstarsze piwo, produkowane do dnia dzisiejszego nazywa się "1715", ponieważ w tym roku rozpoczyna się historia Browaru. Wówczas to książę Stanisław Potocki przekazał jezuitom działkę wydając jednocześnie wymaganą zgodę na prowadzenie browaru. W ten sposób powstał pierwszy we Lwowie browar o przemysłowym charakterze. W Browarze mieści muzeum browarnictwa, które zwiedziliśmy i nadal jest w nim produkowane piwo. Na koniec naszego zwiedzania browaru, każdy uczestnik otrzymał do degustacji dwa rodzaje piwa: "Biały Lew" - piwo niepasteryzowane i właśnie "1715".

Myślę, że przybliżyłam czytelnikom jak wyglądała nasza wędrówka po Ukrainie i tym samym, może niektórzy będą chcieli zobaczyć te miejsca Ukraińskiej ziemi tak bardzo związane z Polską, gorąco polecam.

Następna Apimondia 2015 – odbędzie się w Korei Południowej, może i tam nie zabraknie pomorskich pszczelarzy.