Stzczeń

S T Y C Z E Ń

 

 

            Relacja terapeutyczna oparta o formułę spotkania jest czasem, który nie sposób ściśle zaplanować. Ilekroć dopada mnie taka pokusa rzeczywistość zaskakuje mnie realnym przebiegiem muzykoterapeutycznej sesji. Najważniejsze jest tak naprawdę nawiązanie kontaktu z uczestnikiem, często dzieckiem. To kontakt wielozakresowy, zwykle pozawerbalny. Praca nad jego nawiązaniem owocuje relacją, kiedy stajemy się partnerami doświadczającymi wzajemnie wspólnie podejmowanych aktywności. Naszym nieodłącznym towarzyszem jest muzyka i to co się z nią wiąże, wibracja instrumentu, rytm, tempo, rym, wokalizacja... Wspólnie poszukujemy tego, co z jednej strony będzie dla nas źródłem radości i motywatorem do wyzwalania aktywności, z drugiej zaś do moich zadań należy takie kierowanie tymi działaniami, by stały się one wartościowe pod kątem rozwojowym. Tak pozornie wydaje się, że leżące obok pudełka z instrumentami perkusyjnymi różne rekwizyty - dziś były to, metronom, flet, foliowy pompon, obrazki - służą każdemu uczestnikowi zajęć do tego samego, a taki sposób spojrzenia to nic bardziej mylnego. Każde dziecko przychodzi na zajęcia ze swoim potencjałem, często nie artykułując swoich oczekiwań, ale uważna obserwacja i gotowość podążania za nim  pozwala mi proponować różne aktywności. Oczywiście znajomość uczestnika zajęć pozwala przewidzieć pewne sekwencje realizowanych zadań, ale wielokrotnie przekonałam się o tym, że naprawdę warto dać się zaskoczyć...

 

 

                                                                                                                      Ewa Woźniczka