LIPIEC
Wakacje pachną słońcem i deszczem mogąc się wpisywać w naturalną ilustrację kontrastów w muzyce. Odpoczywamy z dziećmi od wspólnych spotkań na muzykoterapii, by się być może stęsknić za sobą, za swoimi wspólnymi muzykoterapeutycznymi doświadczeniami. Ja poszukuję nowych towarzyszy naszych zabaw i ćwiczeń. Słucham i patrzę na otaczającą mnie przyrodę, niepowtarzalne fizjonomie ludzkie. Obserwuję ruchy spotykanych osób, mimikę, słucham nie chcąc zrozumieć słów, a raczej poczuć rytm i melodię docierających do mnie wypowiedzi. Wiem, że to co mnie otacza zawsze staje się dla mnie źródłem inspiracji w pracy muzykoterapeuty. Tradycje, folklor, również mają w sobie potencjał terapeutyczny. Zawsze chłonę je tak jak potrafię najlepiej. Przemierzam ryneczki, targi, w poszukiwaniu prostych instrumentów. To moje pamiątki z podróży dalszych i bliższych. Z wakacji wraca ze mną guiro – zielona żaba w czerwone nieregularne plamy. Pocierając po jej drewnianym grzbiecie patyczkiem mamy szanse usłyszeć niepowtarzalne żabie kumkanie. Gad ten wcale nie należy do nieśmiałych, kumka w sposób zdecydowanie głośny. To mój, zapewne nie w długiej perspektywie czasowej także i moich dzieci, wspólny wakacyjny skarb, który oswoimy spotkając się z nim w naszej terapeutycznej rzeczywistości. Nigdy nie jesteśmy wolni od swojej pracy, jeśli ona choć we fragmencie jest naszą pasją. Brak tej wolności pozwala nam czuć trwałą identyfikację w relacjach i bliskości z jakimi mamy do czynienia podczas muzykoterapii. W pewnym sensie nie ma od niej wakacji. Jest to jednak wartość dodana, a nie powód do odczuwania dyskomfortu. Być może z niektórymi dziećmi nie spotkamy się na muzykoterapii po wakacyjnym odpoczynku, ale ciągłość rozważań nad możliwościami oddziaływań muzyki we wspomaganiu rozwoju drugiego człowieka jest zawsze aktualny.
Ewa
Woźniczka |